Piątek, 04 lipca 2014Jak żołnierze -Orlika- ze śpiewem zdobywali Żelechów

16 czerwca 1945 r. pluton należący do zgrupowania partyzanckiego mjra Mariana Bernaciaka „Orlika” pod dowództwem Zygmunta Kęski „Świta” używając podstępu wybawił kilku funkcjonariuszy MO ze swojej siedziby w Żelechowie. Wówczas grupa około 30 żołnierzy AK otoczyła posterunek wzywając przebywających w nim milicjantów do poddania się. Uczynili to bardzo szybko, bez żadnych oporów. Milicjanci w liczbie 10 zostali aresztowany wraz ze swym komendantem Józefem Kołodziejczykiem oraz jego zastępcą Szwarczewskim, po czym ich rozbrojono i zabrano mundury. Następnie jak opisuje to w meldunku Władysław Góra – Komendant Powiatowy MO w Garwolinie – żołnierze AK „otoczyli ich i pognali przez miasto, pytając ludzi, czy który nie winien im coś. Ludzie mówili, że winni. Prowadząc milicjantów przez miasto śpiewali:



Akowcy, to są szturmowcy wszystkich broni,
Akowcy – niech ich Pan Bóg broni,
Akowcu – karabin do ręki bierz,
By wygnać komunistów i moskali precz.


Ludność miasta wielce oklaskiwała ich śpiew. Grupę owych 10 milicjantów, którzy według osądu społeczeństwa Żelechowa byli winni wielu wykroczeń, partyzancki wyprowadzili poza miasto".


Po rozbrojeniu posterunku MO żołnierze AK przeprowadzili akcje rekwizycyjne na państwowy majątek rolny, Spółdzielnię Rolniczo-Handlową oraz Zarząd Miejski w celu zaopatrzenia oddziału. Z majątku rolnego zarekwirowano 6 krów, dwa wozy z końmi i uprzężą, 8 metrów owsa, a ze spółdzielni 2 maszyny do pisania i samochód ciężarowy. W związku z tym, że przedmioty zarekwirowane w spółdzielni stanowiły własność prywatną zostały przez żołnierzy AK zwrócone właścicielom. Z Zarządu Miejskiego na potrzeby oddziału została zarekwirowana suma pieniędzy w wysokości 250 tys., z czego została zwrócona kwota 120 tys., gdyż również stanowiły prywatną własność pracowników. Na tym została zakończona akcja zbrojna, podczas której na kilka godzin cały Żelechów znalazł się w rękach partyzanckich.


Pluton Zygmunta Kęski „Świta” wraz z aresztowanymi milicjantami wycofał się w rejon wsi Czernic, gm. Kłoczew, gdzie stacjonował sztab oddziału z Marianem Bernaciakiem „Orlikiem”. W godzinach rannych po nakarmieniu milicjanci zostali wezwani na przesłuchanie, każdy z osobna, przed Bernacka. Po zakończeniu przesłuchań została wykonana kara po 25 batów dla każdego, a dla komendanta Kołodziejczyka 80 batów. Następnie 7 milicjantów, którzy dopuścili się niewielkich przewinień puszczono wolno, natomiast trzech pozostałych – Józefa Kołodziejczyka, Władysława Mięsiaka i Jana Kapuściaka zatrzymano. Za dokonane cięższe przewinienia został wykonany na nich wyrok śmierci. Wobec milicjanta Kapuściaka, było to również kara za zdradę, gdyż po wojnie wystąpił z szeregów AK, podejmując służbę w MO.


Józef Kołodziejczyk był członkiem PPR. Po wojnie rozpoczął służbę w Milicji Obywatelskiej, obejmując stanowisko komendanta posterunku w Żelechowie. W tym czasie dał poznać się jako gorliwi agitator na rzecz partii komunistycznej oraz wielokrotnie brał udział w przesłuchaniach aresztowanych żołnierzy AK.



Krystian Pielacha