Piątek, 19 września 2014Tablica absurdów

Kto nie chciał pomnika?

Do napisania kilku słów skłoniła mnie sprawa związana z rzekomo niechcianą przez żołnierzy AK z Ryk i skupionego wokół nich środowiska – tablicą poświęconą pamięci żołnierzy Batalionów Chłopskich. Tablicą, która rok temu zawisła na ścianie remizy strażackiej w Dąbi Nowej. Także, powodem nakłaniającym do podjęcia polemiki jest postać pana Tadeusz Opieki, który w swojej niedawno wydanej publikacji (której recenzję przygotowuję) przedstawił całą sytuację w sposób nieprawdziwy. W niniejszej książce pan Opieka pisze:



Wreszcie w 2013 r. zdeterminowani żołnierze BCh postanowili, iż zamiast pomnika wmurują w ścianę remizy OSP w Dąbi Nowej tablicę upamiętniającą zabitych kolegów.


Zamówiono u kamieniarza tablicę, na której umieszczono nazwiska 60 poległych żołnierzy BCh Podobwodu Ryki.


W środę, przed niedzielną uroczystością w dniu 21 lipca 2013 roku, organizatorzy udali się do ryckiego proboszcza, aby zamówić mszę w intencji poległych żołnierzy BCh. Jakież było zdziwienie i bulwersacja, kiedy to proboszcz po konsultacji z 32-letnim Krystianem Pielachą, historykiem IPN-u w Warszawie, prezesem Światowego Związku Żołnierzy AK, Koło w Rykach oświadczył, że zgodzi się odprawić polową mszę, ale z tablicy należy skreślić kilkanaście nazwisk, bo nie zasługują na upamiętnienie.


Być może należało skreślić kilkanaście nazwisk, bo liczba sześćdziesięciu poległych i pomordowanych BCh-owców przekraczała znacznie liczbę poległych i pomordowanych AK-owców i WiN-owców z rejonu Ułęż-Ryki.


Być może powodem skreślenia był fakt, że osoby te zginęły z rąk „żołnierzy wyklętych” podległych „Orlikowi”, którego tablicę wmurowano w ściany kościoła w Rykach.


W tej sytuacji organizatorzy powiedzieli, albo zostawimy wszystkie nazwiska, albo nie umieszczamy żadnego.


W ogromnym pośpiechu wykuto nową bezimienną tablice z dodaniem stalinowskich represji.



Odnosząc się do powyższego tekstu na wstępie pragnę zaznaczyć, iż Koło AK w Rykach nigdy nie było przeciwne upamiętnieniu żołnierzy BCh, zarówno w formie pomnika jak i pamiątkowej tablicy. W tym miejscu zacytuję pismo, które zostało wystosowane do Burmistrza Ryk, gdy rozpoczęły się pierwsze starania nad budową pomnika BCh w Rykach. W piśmie tym z dnia 30 maja 2011 r. czytamy:





Jak wynika z pisma mojego poprzednika pana Zygmunta Grzechnika (pod którym ja również całkowicie się podpisuję), środowisko Koła AK w Rykach nie było przeciwne budowie pomnika, tylko wyrażało troskę i silne zainteresowanie o treść napisu, który miałby być umieszczony na planowanym pomniku. Wynikało to z obawy o powstałe wówczas liczne przekłamania historyczne, które głosiło środowisko osób skupione wokół żołnierzy BCh, a w szczególności tego co podawał do publicznej wiadomości pan Tadeusz Kucharski. Między innymi dokonywał tego podczas organizowanych „spotkań historyczno-patriotycznych”, w których kilka razy uczestniczyłem jako słuchacz. Na nich to słyszałem wiele wypowiadanej przez niego nieprawdy na temat działalności konspiracyjnej BCh i AK/WiN, opartej na niewiarygodnych źródłach i własnej konfabulacji wydarzeń, połączonych z dużą domieszką poglądów lewicowych. W swych wypowiedziach pan Kucharski z prawdziwych bohaterów robił pospolitych bandytów i morderców, natomiast osoby które jawnie dopuszczały się działań przestępczych – gloryfikował jako bohaterów. Także wygłaszanie przez w/w osobę takich stwierdzeń, że BCh w rejonie Ryk było najliczniejszą organizacją niepodległościową, jak również jeszcze wiele innych przekłamań dotyczących działalności BCh i AK/WiN, dawały środowisku skupionemu w Kole AK w Rykach dużo do myślenia i obawę, odnośnie treści napisu jaki mógłby być umieszczony na pomniku. Dlatego Koło AK dążyło do tego, aby to wszystko było objęte kontrolą właściwego i niezależnego w tych sprawach organu nadzorującego, jakim jest Rada Pamięci Walki i Męczeństwa – niezwiązanego w żaden sposób z obydwoma ryckimi środowiskami kombatanckimi.


Pragnę jeszcze raz podkreślić, że Koło AK w Rykach i jego środowisko nie było przeciwne budowie pomnika, tylko wyrażało troskę o zachowanie wierności prawdzie historycznej.


Tak jak to mogliśmy śledzić na łamach lokalnej prasy, lokalizacja budowy pomnika BCh w Rykach zmieniała się wielokrotnie. Pod uwagę brane były m.in.: skwer przy kościele na rogu ulic Wyczółkowskiego i Warszawskiej, plac na terenie ZSZ nr 2 (róg ulic Dziekońskiego i Wyczółkowskiego), plac przy skrzyżowaniu ulic Wspólnej i Polnej, plac pomiędzy biblioteką miejską a budynkiem LOK-u. Może były jeszcze jakieś inne koncepcje pomnika, którego został już przygotowany wstępny projekt plastyczny.


W celu budowy pomnika powołany został specjalny komitet z rachunkiem bankowym, na który darczyńcy mogli dokonywać dobrowolnych wpłat. Jednak pomimo tak wielkich starań i wielości koncepcji nie udało się organizatorom doprowadzić przedsięwzięcia do realizacji. Zawsze występował jakiś problem z właścicielem terenu, tj. władzami gminy, starostwa, czy kościelnymi. Coś zawsze stawało ostatecznie na przeszkodzie. Jednak, jak wyjaśniłem to powyżej, nie były to działania Koła AK. Zważyć przy tym należy na fakt, iż w radzie gminy czy w radzie powiatu zawsze dużą siłę posiadało i posiada nadal środowisko ludowców, które powinno być przychylnie nastawione do podtrzymywania pamięci o chłopskiej organizacji niepodległościowej. Dlaczego nie włączyli się w promowanie ruchu ludowego. Przeszkodą dla BCh nie mogło być tu środowisko prawicowe, które jak wiemy od kilku lat czy to w gminie, czy w powiecie z powodu swej małej liczebności przegrywa walkę z przeciwnikami w kwestii upamiętnienia osoby mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”.



Spory o treść tablicy

Dosyć dziwnie miała się również sprawa z tablicą BCh umieszczoną rok temu, w dniu 21 lipca 2003 r., na budynku remizy strażackiej w Dąbi Nowej, gminie Ryki. Organizacją uroczystości zajęło się Stowarzyszenie „Małe Mazowsze”, które do współpracy zaprosiło Zarząd Powiatowy PSL w Rykach, OSP w Dąbi Nowej oraz Koło Gospodyń Wiejskich w Dąbi Nowej. Powołany został także specjalny komitet, który zajmował się tą sprawą. Do obecnej chwili nie wiem nawet kto wchodził w jego skład oprócz ks. dziekana Krzysztofa Czyrki. Najprawdopodobniej byli to członkowie wymienionych powyżej organizacji przygotowujących uroczystość.


Ja osobiście nie byłem w tą sprawę w ogóle zaangażowany i nie czułem potrzeby interesowania się nią. Faktycznie na około tydzień przed datą odsłonięcia tablicy ksiądz dziekan kontaktował się ze mną i przedstawił projekt tablicy z nazwiskami oraz prośbą o sprawdzenie kim były wymienione osoby, gdyż sam nie był w stanie tego ocenić, i też nie miał obowiązku tego wiedzieć. To normalne działanie, że w tego typu sprawach jeżeli się nie jest w stanie samemu kompetentnie czegoś ocenić, to prosi się o zrobienie tego osoby ku temu właściwe. Przy okazji dowiedziałem się, że panowie Tadeusz Kucharski i Tadeusz Opieka, bez konsultacji z komitetem sami przygotowali tablicę poświęconą żołnierzom BCh.


Na prośbę księdza dziekana pochyliłem się nad treścią tablicy, do której oceny posłużyła się dokumentacja archiwalna. Jak się okazało na tablicy był prawdziwy mętlik. Część żołnierzy BCh wymienionych na tablicy oczywiście poległo z ręki okupanta niemieckiego, sowieckiego, czy została zesłana w głąb ZSRR i tam zginęła. Za co im chwała i cześć. Natomiast znaczna część wypisanych osób, mimo iż należeli do BCh w czasie okupacji to po wojnie niestety uległa zepsuciu i przemieniła się w pospolitych przestępców, którzy dopuszczali się kradzieży i morderstw z pobudek uzyskania korzyści czysto osobistych. Także na tablicy znaleźli się żołnierze, którzy zginęli jako żołnierze AK, po przejściu po wojnie w jej szeregi. (Więcej informacji na temat żołnierzy BCh umieszczonych na tablicy przedstawiam poniżej.)


Swoją opinię przekazałem księdzu dziekanowi, nie ukrywając, że z dosyć dużym przerażeniem, ze względu na treść która tam została umieszczona. Na tym moja rola odnośnie tablicy BCh się zakończyła. Natomiast Koło AK w ogóle z tym nie miało nic wspólnego, nie podejmowało w tej kwestii żadnych działań mających na celu przeszkodzić w odsłonięciu tablicy. Wbrew temu co napisał pan Opieka w swojej książce, ani przez osobę księdza dziekana, członków komitetu, pana Starostę, czy jeszcze inne osoby nie wywierałem żadnego nacisku na jej treść.


Nie posiadam informacji jak dalej potoczyła się sprawa tablicy, poza tym że komitet fundujący tablicę, wbrew woli T. Kucharskiego i T. Opieki – podjął decyzję o zmianie jej koncepcji, w której nie było już nazwisk. Forma jej była następująca: „Żołnierzom Batalionów Chłopskich Podobwodu Ryki poległych w czasie II wojny światowej i pomordowanych w okresie represji stalinowskich. Cześć ich pamięci. 21 lipca 2103 r. Rodziny i Społeczeństwo.”


Powyższy tekst moim zdaniem jest jak najbardziej poprawny i zgodny z prawdą historyczną. Żołnierze BCh z Podobwodu Ryk walczyli z okupantem niemieckim o wolną Polskę i ginęli z jego ręki. Po wojnie pomimo, iż BCh zostały rozwiązane, to wielu ich żołnierzy, tych którzy nie przeszli na stronę nowej okupacyjnej władzy komunistycznej, było prześladowanych przez tą władzę i zginęło z ręki UB, czy zostało za to zesłanych przez NKWD na Syberię. Skąd wielu już nie wróciło.


Niestety tak jak wszędzie, i również w szeregach Armii Krajowej, czy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” byli zdrajcy, którzy podejmowali współpracę z okupantem za co ponosili z ręki swych dowódców stosowną karę, nierzadko była to śmierć. Jednak tych zdrajców w szeregach AK i WiN nikt nie gloryfikuje, i nikt nie stawia im pomników. Natomiast inaczej stało się w kwestii żołnierzy BCh z Podobwodu Ryki, gdzie na pierwotnej tablicy zostali obok bohatersko walczących żołnierzy BCh wymienieni ci, którzy dopuścili się licznych przestępstw i współpracowali z władzą komunistyczną. A więc powinni być usunięci z panteonu bohaterów. Niestety, nie każdy chyba to jednak dobrze rozumie.


Tekst nagłówkowy na pierwotnej tablicy z nazwiskami brzmiał następująco: „Żołnierzom Batalionów Chłopskich Podobwodu Ryki poległym i pomordowanym w latach 1940–1956”. Nie wiem czy to był taki celowy zamysł, ale pod tym ogólnikowym sformułowaniem informującym, że wymienieni żołnierze polegli i zostali pomordowani, bez podania sprawcy i bliższych okoliczności ich śmierci, daje możliwość umieszenie nie tylko prawdziwych bohaterów, ale również stwarza dogodną sytuację do przemycenia tych, którzy na to nie zasługują. Może to są tylko moje zbyt daleko idące domysły, ale inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć. Po wojnie, w sytuacji gdy władza ludowa zajmowała się tropieniem i eliminowaniem z życia społecznego prawdziwych patriotów, żołnierze AK, WiN, NSZ wzięli na swoje barki sprawę pilnowania porządku publicznego, tak jak to było również za czasów okupacji niemieckiej.


W tej zagmatwanej sytuacji, gdzie obok bohaterów cześć oddaje się także pospolitym przestępcom, trudność odnaleźć ponadczasowe przesłanie, czy ujrzeć system dobrych wartości. Należy się zastanowić jakie można przekazać wartości kolejnym pokoleniom – kiedy stoi się przed taką tablicą, która stawia znak równości pomiędzy człowiekiem dobrym i złym. Pomiędzy człowiekiem który w obronie ojczyzny likwidował sowieckich kolaborantów i pospolitych przestępców, a człowiekiem, który zabijał dla okupanta sowieckiego i dla własnych osobistych korzyści. I jak kolejnym pokoleniom młodych Polaków wytłumaczyć na podstawie tej tablicy – czym jest patriotyzm, i w jaki sposób człowiek może prezentować postawę patriotyczną???



Bezmyślne stwierdzenie

Odnosząc się do dalszej części tekstu książki T. Opieki: „Być może należało skreślić kilkanaście nazwisk, bo liczba sześćdziesięciu poległych i pomordowanych BCh-owców przekraczała znacznie liczbę poległych i pomordowanych AK-owców i WiN-owców z rejonu Ułęż-Ryki”. Pragnę powiedzieć, że to jest nie poparte żadnymi tezami – subiektywne stwierdzenie autora. Nikt na obecną chwilę nie sporządził pełnego wykazu poległych żołnierzy AK i BCh, więc trudno te liczby oszacować. Tym bardziej, że sam T. Opieka przy pisaniu swej książki pominął wiele istotnych źródeł archiwalnych, a samo pochylenie się nad niewielką częścią akt z IPN-u jest o wiele nie wystarczające. Także tablica z wykazem poległych żołnierzy AK-WiN zamieszczona w kościele jest niepełna. Również jak dotąd nie spotkałem się z tym, aby którykolwiek z żołnierzy AK-WiN, czy ktokolwiek inny próbował porównywać ilość strat obydwu stron, czy to z pobudek czysto statystycznych, czy dążenia do wykazania większej ofiarności w walce z dwoma okupantami. Takie porównania nie mają sensu z wielu powodów, m.in. z tego, że organizacja niepodległościowa która była liczniejsza i dłużej działała, to analogicznie musiała posiadała większe straty w swych członkach. Ułożyło się akurat tak, że na naszym terenie struktury ZWZ/AK-WiN w stosunku do BCh, były liczniejsze i dłużej działające.


Na koniec pragnę dodać, że w ostatnim czasie zgodnie z zapowiedzią Tadeusza Opieki umieszczoną na łamach jego książki, do wiszącej na remizie w Dąbi Nowej tablicy BCh została dowieszona nowa część tablicy z nazwiskami żołnierzy BCh, których nie udało się zamieścić podczas pierwszej odsłony w lipcu 2013 r.


Tak więc pokrótce przedstawiłem moje zdanie na temat sprawy związanej z tablicą żołnierzy BCh Podobwodu Ryki. Każdy może się z tym nie zgodzić, lub wyrazić swoje poparcie. Zachęcam więc do rzeczowej polemiki. Ja natomiast mogę stwierdzić z pełnym zdecydowaniem, że na remizie w Dąbi Nowej wisi tablica absurdów.


Krystian Pielacha



Pierwsza wersja tablicy według projektu Tadeusza Kucharskiego i Tadeusza Opieki, która nie została zaakceptowana przez komitet organizacyjny.







Druga wersja tablicy według projektu członków komitetu organizacyjnego odsłonięta w dniu 21 lipca 2013 r. Pod nią dowieszona według zapowiedzi Tadeusza Opieki, około lipca 2014 r., druga część tablicy z nazwiskami żołnierzy BCh.







Żołnierze BCh zasłużeni dla Polski umieszczeni na tablicy pamiątkowej:

Filipek Wacław – aresztowany w listopadzie 1944 r. w Woli Zadybskiej, gm. Kłoczew i wywieziony na Syberię, gdzie zmarł.
Giza Jan – zamordowany w dniu 4 stycznia 1946 r. przez funkcjonariuszy UB
Kępka Jan „Skała” – zginał 24 lipca 1944 r. podczas bombardowania Ryk przez Niemców, w trakcie pełnienia warty przy Spółdzielni Mleczarskiej
Komorniczak Józef – zabity przez NKWD
Konopka Józef – zabity pod koniec 1947 r. przez UB
Kozioł Antoni – zabity przez Niemców 24 grudnia 1942 r., mieścił się u niego w domu punkt rozdzielczy prasy
Koźlak Wacław – aresztowany w listopadzie 1944 r. w Woli Zadybskiej, gm. Kłoczew i wywieziony na Syberię, skąd powrócił.
Krzemiński Bolesław – zabity 22 lutego 1944 r. przez Niemców. Pochodził z Damianowa, gm. Sobolew
Lesicki Jan – z okolic Stężycy, zabity przez NKWD
Maćkula Bogumił – skazany na karę śmierci wyrokiem Sądu Okręgowego w Siedlcach w dniu 6 czerwca 1946 r.
Majek Jan – zabity przez Niemców 12 marca 1944 r. w Wylezienie
Majek Marian – zabity przez Niemców 12 marca 1944 r. w Wylezienie
Miłosz Jan – aresztowany w sierpniu 1944 r. Zesłany do ZSRR. W okresie okupacji niemieckiej wójt gm. Ryki.
Nagadowski Jan – żołnierz oddziału BCh Zygmunta Golańskiego „Boruty”, poległ 15 VI 1944 r. pod Augustówką w walce z Niemcami
Ostrowski Marian – zabity przez Niemców na jesieni 1943 r.
Pawlik Jan – skazany na karę śmierci wyrokiem SO Siedlce z 6 czerwca 1946 r., po wojnie należał do AK/WiN
Pracz Bronisław „Śliwa”, Pracz Filip, Pracz Jan „Jabłoń” – aresztowani przez Niemców 3 grudnia 1943 r. i rozstrzelania w Kobusach. Pochowani na cmentarzu w Sobolewie.
Pudło Bolesław – zabity przez funkcjonariuszy UB 12 czerwca 1945 r.
Rulak Jan „Dąb”, s. Stanisława i Julianny z d. Kisiel, ur. 20.10.1915 r. w kolonii Ryki – aresztowany około listopada 1944 r. przez NKWD. Wywieziony pod koniec listopada do obozu w Borowiczach. Zmarł w maju 1945 w obozie. Pochowany w mogile zbiorowej na cmentarzu przyobozowym.
Siwek Stanisław – wraz z rodziną rozstrzelany przez Niemców w 1943 r.
Sokołowski Jan – s. Antoniego i Franciszki, ur. w Dąbi Starej. Aresztowany 30 października 1944 r. Wywieziony do Gózdek k. Żelechowa, a stamtąd do obozu w Borowiczach, gdzie zmarł w 1945 r.
Tlak Józef – skazany na karę śmierci wyrokiem SO Siedlce z 6 czerwca 1946 r.
Wesołowski Bolesław – zabity przez Niemców na początku 1944 r., pochodził ze wsi Kąty
Zaręba Henryk „Bolszecki” – zabity przez NKWD w dniu 30 października 1944 r.
Zaręba Lucjan „Grzywacz”– zginał zabity przez Niemców 2 lipca 1944 r. pod Babicami, gm. Trojanów
Zaręba Władysław – zginął w obozie na Majdanku w dniu 3 maja 1944 r.




Do grupy żołnierzy BCh umieszczonych na tablicy, a którzy dopuścili się licznych przestępstw lub podjęli współpracę z okupantem komunistycznym należą m.in.: Czesław Gajek, Wacław Kamiński, Władysław Miłosz, Eugeniusz Miszczak, Bronisław Pudło, Aleksander Pytlarczyk, Eugeniusz Sęk, Jan Sęk, Aleksander Stachnio, Henryk Stoń, Władysław Sulejczak, Stanisław Zaręba. Poniżej przytaczam informacje na ich temat.



Morderstwo Józefa Lemieszka „Lutni” – żołnierza WiN

Czesław Gajek, Eugeniusz Miszczak „Zwierzobójca”, Aleksander Pytlarczyk, Aleksander Stachnio, bracia Jan Sęk oraz Eugeniusz Sęk zostali zlikwidowani przez grupę żołnierzy WiN dowodzoną przez Wacława Kuchnio „Spokojnego” w dniu 18 stycznia 1946 r. Było to m.in. konsekwencją, zabicia przez nich w dniu 16 stycznia 1946 r. Józefa Lemieszka „Lutni” – komendanta Placówki WiN w Blizocinie, za co dostali wynagrodzenie w postaci pieniędzy oraz świni.


Więcej informacji na temat okoliczności śmierci Józefa Lemieszka dowiadujemy się z zeznania Wacława Micha „Polnego” – komendanta Podobwodu B Armii Krajowej – jakie złożył w marcu 1953 r. przed oficerem śledczym WUBP w Warszawie:



Natomiast wyjaśniam, że będąc kom. Podobwodu „Dęby” A pow. Garwolin w 1946 r. w miejscowości Blizocin, gm. Łysobyki (obecnie Jeziorzany – K.P.), pow. Łuków został zamordowany członek mojej organizacji Lemieszek Józef, ps. nie pamiętam, zam. Blizocin, i o morderstwo była podejrzana ob. Gągałówna (Cecylia Gągała – K.P.), imiona nie pamiętam, zam. Blizocin, która to przedtem była jego narzeczona. Ja dowiadując się, że Lemieszek Józef został zamordowany przez b. grupę BCh z czasów okupacji, która w tym okresie maiła prawdopodobnie urządzać kradzieże i że chodząc z bronią, w związku z tym wystosowałem meldunek do d-cy grupy dywersyjnej Bernaciaka Mariana ps. „Orlik”, ażeby przeprowadził w tej sprawie dochodzenie. Po pewnym czasie ps. „Orlik” przysłał grupę dywersyjną, która to zgłosiła się do wsi Blizocin, gdzie ja wówczas byłem i skierowałem ich do Gągałówny celem przeprowadzenia śledztwa, w trakcie czego przyznała się, że Lemieszek zginął przez nią, zapodając osoby, które brały udział w tym morderstwie, a byli to Pytlarczyk Stanisław, zam. Drewnik, Miszczak, imienia nie pamiętam, zam. Lendo, gm. Ułęż oraz 2 bracia Sęk, zam. Lendo, gm. Ułęż. Po wyjściu grupy dywersyjnej „Orlika” od Gągałów z domu oświadczyli do mnie, że została ona zlikwidowana, poza tym poinformowano mnie, że osobnicy, którzy zlikwidowali Lemieszka Józefa zostaną przez nich zlikwidowani, na co ja wyraziłem zgodę, co też grupa dywersyjna uczyniła w obecności mojej.


Jednak na taki wyrok wpływ miała również działalność przestępcza tej grupy, która od dłuższego czasu dokonywała rabunków wśród okolicznego społeczeństwa. Więcej informacji na ten temat dostarcza nam raport Rejonu 4 Podobwodu Dęblin-Ryki AK z 12 lipca 1945 r. Czytamy w nim:



W terenie wzmaga się fala bandytyzmu organizowana przeważnie przez byłych członków BCh. Tak na terenie „A” w rejonie Sobolewa, Trojanowa, Kłoczewa, Ryk grasuje grupa 9-ciu BCh z Lenda i Zawitały. Ostatnie ich występy na terenie Gończyc, Podzamcza, Godzisza. Ludność mocno narzeka, nawet chce opuszczać miejsce swego zamieszkania. Złośliwi Bechowcy po urządzonych napadach podają się za grupę „Orlika.


W raportach UB pojawiała się mylne informacje, iż Czesław Gajek, Eugeniusz Miszczak, Aleksander Pytlarczyk, Aleksander Stachnio, bracia Jan Sęk oraz Eugeniusz Sęk byli zlikwidowani za odmówienie propozycji wstąpienia do oddziału mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”. Faktycznie w dniu 18 stycznia 1946 r. wykonana została na nich kara śmierci za popełnione przestępstwa.



Morderstwo Jana Szczepaniaka – żołnierza WiN

Wacław Kamiński „Jagoda”, Władysław Sulejczak „Wisła” oraz Stanisław Zaręba wraz innymi byłymi żołnierzami BCh z Bazanowa Starego i Brusowa (Jan Pawłowski „Belina”, Bolesław Kalbarczyk, Bolesław Golak „Pewny”, Zygmunt Kapusta „Krup”, Jan Kamiński „Cygan”) w dniu 8 stycznia 1946 r. dokonali morderstwa Jana Szczepaniaka, członka AK-WiN z Brusowa. Grupą, która dokonała zabójstwa dowodził Stanisław Pawłowski „Salwa” – komendant BCh w Brusowie, a cała akcja została zorganizowana przez Jakuba Przybysza „Groma” komendanta BCh w Bazanowie Starym. Ciężko pobitego Szczepaniaka zastrzelił Władysław Sulejczak.


Zabicie Szczepaniaka miało być zemstą za rzekome zabicie przez niego Wacława Kalbarczyka w dniu 8 grudnia 1945 r. Zdarzenie to miało miejsce w Brusowie. Jak zeznawali jego świadkowie w 1952 r. (Henryk Bachanek, Janina Cieloch, Kazimierz Cieloch, Wacław Cieloch, Antoni Milczarczykowski, Piotr Milczarczykowski, Stefan Wiącek) – bójkę rozpoczął Jan Pawłowski „Belina”, a W. Kalbarczyk pierwszy dokonał ataku na Szczepaniaka, który podejmując swą obronę ciężko ranił atakującego. Kalbarczyk zmarł przewożony do szpitala. W bójce uczestniczyli również inni byli żołnierze BCh: Henryk Walasek i Stanisław Zaręba.


Za popełnione przestępstwa zostały wykonane kary śmierci przez żołnierzy WiN na Wacławie Kamińskim (28 grudnia 1946 r. w Korzeniowie, gm. Ułęż), Władysławie Sulejczaku (26 stycznia 1946 r.) oraz Stanisławie Zarębie (sierpień 1946 r.).



Współpraca byłych żołnierzy BCh z MO i UB

O podejmowaniu współpracy z komunistycznymi organami bezpieczeństwa przez byłych żołnierzy BCh z rejony Ryk świadczy zeznanie złożone 18 lipca 1952 r. przez Bolesława Golaka „Pewnego”, żołnierza BCh, podczas śledztwa w WUBP w Warszawie:



W październiku 1945 r. nasza organizacja BCh ujawniła się. Po ujawnieniu się członków BCh niektórzy z nich jak ja, Kardas, Kamiński Wacław, Pawłowski Jan i Sulejczak Władysław poszli na usługi Milicji Obywatelskiej posterunku w Rykach, z którym to posterunkiem współpracowali po linii likwidacji podziemia AK na terenie gminy Ryki i Ułęż. Ja osobiście otrzymałem kontakt poufny z komendantem posterunku MO w Rykach Kisielewskim Zenonem i Szczepańskim Jerzym z UBP w Garwolinie. Od ww. otrzymałem nastawienie, że gdy zobaczę oddział AK, to żebym natychmiast doniósł. Miałem też zadanie donieść o pojawieniu się w Bazanowie Ostrogi Bolesława, Wojtasia Stanisława, Aleksandra i Przybysza Edwarda. Za ww. dość często czynione były przez wojsko, UB, MO i NKWD poszukiwania. O ww. informowałem Zenka i Szczepańskiego.


W dalszej części zeznania Bolesław Golak odnosi się do sprawy zabójstwa Władysława Ostrogi:



Z końcem stycznia 1946 r. w niedziele od Ostrogi Władysława został zabrany przez AK, m.in. Ostrogę Bolesława i Przybysza Edwarda – Sulejczak Władysław członek BCh, który zginął bez wieści. O powyższym fakcie meldowałem komendantowi MO Kisielewskiemu. Wiadomo mi osobiście, że były podejmowane poszukiwania za Sulejczakiem przez wojsko i UB oraz milicję, którzy pragnęli odbić go od Akowców. W kilka dni po uprowadzeniu Sulejczaka jacyś osobnicy zabili Ostrogę Bolesława w mieszkaniu Ostrogi Władysława. Ja w tym zabójstwie udziału nie brałem i nie wiem kto mógł tego dokonać. Jakiś czas krążyło po Bazanowie to, że zabójstwa Ostrogi Bolesława dokonali sami Akowcy. Później, gdy Kardas, Pawłowski i Roczniak oficjalnie już zaczęli jeździć z wojskiem na różne akcje, wówczas w gronie Akowców zaczęły krążyć pogłoski, że zabójstwa Ostrogi Bolesława nikt inny nie dokonał, jak tylko Kardas, który do tego czynu miał nastawić byłych członków BCh. Od tej pory Akowcy, m.in. Przybysz Helena, Wojtaś Stanisław i Aleksander, Przybysz Edward poczęli odgrażać się, że nie podarują tego członkom byłego BCh. Szczególnie to zaznaczyło się po złapaniu przez milicję Przybysza Edwarda. Do złapania Przybysza Edwarda przyczyniłem się ja w ten sposób, że gdy ten przybył na święta do swojego domu, to ja nadałem meldunek Szczepańskiemu Jerzemu (funkcjonariuszowi PUBP w Garwolinie – K.P.). W związku z tym wojsko, które zaraz dokonało okrążenia domu Przybysza złapało go. Podczas rozprawy udowodniono mu szereg zabójstw, w wyniku czego został skazany na karę śmierci i wyrok wykonano.


Zamordowanie Bolesława Ostrogi

29 stycznia 1946 r. grupa byłych żołnierzy BCh dokonała morderstwa Bolesława Ostrogi „Trojańskiego” – żołnierza AK-WiN. W skład grupy wchodzili: Eugeniusz Kardas „Śmiały” – komendanta BCh z Nowodworu oraz Bolesław Golak, Zygmunt Kapusta, Jan Kamiński, Bronisław Pudło „Wiluś”, Henryk Stoń „Rębacz”, Marian Roczniak „Gaj”. Morderstwo to było wynikiem wykonania wyroku przez żołnierzy WiN pod dowództwem Wacława Kuchnio „Spokojnego” na Władysławie Sulejczaku „Wiśle”.



O Bronisławie Pudle „Wilusiu” wiadomo jeszcze, że razem z Eugeniuszem Kardasem „Śmigłym” i jeszcze kilkoma innymi byłymi BCh-owcami dokonał rabunku w majątku Ułęż 14 stycznia 1946 r., skąd skradziono 7 świń i 2 konie. Natomiast w maju 1946 r. Bronisław Pudło po aresztowaniu przez żołnierzy WiN zeznawał przed Marianem Bernaciakiem „Orlikiem” oraz Wacławem Michem „Polnym”:



(…) W styczniu br. zlegalizowany członek byłego BCh „Śmigły” Kardas Eugeniusz ze wsi Nowodwór naznaczył mnie dowódcą grupy organizowanej przez „Śmigłego” z byłej placówki przy zgodności Bezpieczeństwa. Dla organizowania tej grupy „Śmigły” otrzymał 100.000 zł. Celem grupy jest zlikwidowanie „Orlika”. Te fakty są prawdziwe, za które ja odpowiadam. Grupa powinna otrzymać dobre uzbrojenie od Resortu (…).


Został zlikwidowany przez oddział „Orlika” 15 maja 1946 r. w Oszczywilku, za morderstwa na żołnierzach WiN i bandytyzm.



Władysław Miłosz „Swat” pełnił funkcję komendant placówki BCh w Rykach. W czasie okupacji niemieckiej współpracował z PPR. 12 czerwca 1944 r. został obrabowany, a następnie zabity przez oddział PPR. Okoliczności jego śmierci przedstawia meldunek sytuacyjny z czerwca 1944 r. z Rejonu 4 AK podpisany przez Szczęsnego Feliksa Antoniewicza „Raka” zwiera treść:



Ostatnio bandy PPR-u przybyłe zza Wieprza, dokonały kilku napadów i morderstw. Bestialskiego mordu dokonano na osobach Stanisława (ur. 1905 r.) i Wacława (ur. 1917 r.). Zaborowskich synów właściciela majątku Dąbia w dniu 16–17 czerwca. Banda ta poszukiwała Zaborowskiego Edmunda, członka AK. Należy nadmienić, że banda ta dokonała profanacji rozbijając grobowiec, zabierając ubrania i kosztowności. Również ta sama banda, grasująca w okolicy Swat, dokonała mordu rabunkowego na Miłosza Władysława (s. Antoniego, ur. 1915 r.) BCh. Przybyłe zza Wieprza bandy PPR-u orientują w terenie miejscowi komuniści, którzy posługują się tymi bandami do załatwiania wszelkich zemst osobistych. (…)



Natomiast do czytelników, a także do twórców tablicy, zwracam się o pomoc w ustaleniu informacji o pozostałych żołnierzach BCh. Należą do nich: Stefan Antoniak, Stanisław Baryłka, Piotr Bocian, Stanisław Filipek, Henryk Głodek, Henryk Głodek, Franciszek Głodek, Franciszek Głodek, Jan Gruza, Edward Kawka, Jerzy Król, Marian Król, Piotr Kurek, Stanisław Pawlak, Ludwik Piątek, Stanisław Szczepański, Jan Szlendak, Władysław Szpadzik, Jerzy Sekita, Stefan Wojtaś.